Wizz Air rozebrał dwa A321XLR „na części”

Wąskokadłubowy airbus o ultradługim zasięgu miał być dla węgierskich linii lotniczych samolotem, dzięki któremu rozbudowana zostanie siatka połączeń semidalekodystansowych. Wizz Air chciał nawet łączyć tym typem statku powietrznego Europą z Indiami – loty miały być „w przystępnych cenach”. Odejście z firmy Roberta Careya wywołało szereg zmian kierowniczych i operacyjnych. Węgrzy postanowili m.in. ograniczyć liczbę zamówionych airbusów A321XLR.

„Tanie” linie lotnicze zmieniły zamówienie na 36 samolotów wąskokadłubowych ultradalekiego zasięgu na maszyny o krótszym zasięgu (A321LR), zmniejszając w ten sposób łączną liczbę zamówionych najnowszych odrzutowców w portfolio francuskiego producenta z 47 do 11. „Mniejsze” samoloty mają pomóc ograniczyć koszty stałe, dostosowując harmonogram dostaw do bardziej zrównoważonej i rentownej trajektorii wzrostu mocy produkcyjnych. Do tej pory Wizz Air odebrał pięć A321XLR. Dwie maszyny, zarejestrowane w Wielkiej Brytanii, wykonują loty do Dżeddy i Medyny.

Zwolnienie tempa dostaw to nie jedyny „problem”, z którym mierzą się niskokosztowe linie lotnicze, albowiem – jak informuje portal „Aerospace Global News” – węgierski operator uziemił dwa airbusy A321XLR, relokując je do Bydgoszczy (jak wcześniej A321neo), aby wykorzystać samoloty jako baza dla części zamiennych do maszyn o mniejszym zasięgu, które również pozostają uziemione. Powodem jest przedłużający się proces napraw silników przez Pratt & Whitney. W Szwederowie zaparkowane są samoloty o rejestracjach 9G-XLA i 9H-XLB, z których wymontowano jednostki napędowe, aby zasilić inne samoloty – A321LR.